Jednym z najgorszych błędów agrotechnicznych w systemie uprawy tradycyjnym i uproszczonym jest pozostawienie po żniwach ścierniska bez uprawek. Postępując w ten sposób przede wszystkim tracimy cenną wodę glebową. Ucięte łodygi i źdźbła roślin poprzedzających nadal intensywnie transpirują powodując wysuszenie warstwy ornej. Na takim zasychającym ściernisku zaczynają rosnąć samosiewy zbóż czy rzepaku stanowiąc bazę pokarmową dla nowego pokolenia chorób grzybowych. Intensywnie rozwijają się też chwasty, które w ciągu kilku tygodni osiągają fazę rozwojową trudną do zwalczenia innymi sposobami chemicznymi niż użycie glifosatu. Największym jednak problemem jest fakt, że takie zaniedbane ścierniska są idealnym siedliskiem dla patogenów grzybowych i szkodników. W tym roku miałam możliwość obserwowania kilku pól z pozostawioną bez uprawy ściernią. Na samosiewach zbóż już na początku września można było zaobserwować intensywny rozwój mączniaka prawdziwego zbóż i traw, septoriozy paskowanej liści, plamistości siatkowej jęczmienia czy rdzy brunatnej. Choroby te do momentu siewu nowych upraw osiągnęły znaczący rozwój –w większości intensywnie zarodnikowały. Kolejne uprawy –zwłaszcza, tam, gdzie ponownie zasiane były zboża były od startu obciążone presją chorób grzybowych. Oceniając stan zdrowotności plantacji zbóż ozimych widać bardzo dużą różnicę w zdrowotności roślin. Plantacje założone na polach, gdzie przeprowadzono zespół uprawek przedsiewnych są znacznie mniej zainfekowane chorobami grzybowymi. Tam, gdzie patogeny grzybowe miały długotrwale dobre warunki do rozwoju, następcze uprawy zbóż często wymagały jesiennej ochrony fungicydowej ze względu na duży stopień porażenia.

Innym problemem, który masowo wystąpił w rejonie województwa pomorskiego był nalot mszyc, skoczków i ploniarek na nowo założone plantacje zbóż ozimych. Największe zagrożenie stanowiły mszyce. Na początku jesieni kolonie mszyc przenosiły się z wykaszanych upraw kukurydzy na zaniedbane ścierniska. Przez pewien okres żerowały na samosiewach, które poza chorobami grzybowymi były także zainfekowane wirusem żółtej karłowatości jęczmienia. Potem w miarę wykonywania zasiewów zbóż ozimych owady przenosiły się na nowo założone plantacje.

Często rozmawiając z rolnikami z naszego rejonu używam stwierdzenia, że pierwszym zabiegiem uprawowym na polu są żniwa. Przygotowanie kombajnu do żniw, w szczególności dokładne ustawienie parametrów koszenia oraz zwrócenie uwagi na prawidłową pracę sieczkarni ma niebagatelne znaczenie w walce z agrofagami. Resztki pożniwne to ogromne bogactwo dla gleby. Sprzyjają one utrzymaniu żyzności gleby poprawiając ogólny bilans próchnicy. By spełniły swą rolę muszą być bardzo dokładnie rozdrobnione. Im sieczka jest drobniejsza, tym szybciej ulegnie mineralizacji. Dobrze jest wraz z masą roślinną dostarczyć organizmom glebowym nieco azotu. Zazwyczaj wystarcza około 30 kg N/ha. Możemy do tego celu używać nawozów r.s.m rozlewanych bezpośrednio na słomę zbóż czy resztki po rzepaku. Innym nawozem często stosowanym przez rolników jest roztwór wodny mocznika. Dobrym pomysłem jest też wykorzystanie do tego celu gnojowicy –poza azotem do gleby dostają się też pożyteczne mikroby. Jest też spora pula preparatów przyspieszających mineralizację słomy. Działają one dwojako: wprowadzany jest do gleby roztwór zawierający mikroorganizmy, które przyspieszają przemianę materiału roślinnego w próchnicę i dodatkowo jest aplikowana dawka azotu. Drugi czynnik to wysokość koszenia. Wprawdzie wysoko skoszone ściernisko to szybszy zbiór, jednak potem generuje to dużo problemów z prawidłową uprawą przedsiewną dla kolejnej rośliny.

Uprawki pożniwne, wykonywane jak najwcześniej po zbiorach pozwalają uszczuplić bank nasion chwastów w glebie. Regularne niszczenie samosiewów i chwastów spowolni także rozwój chorób grzybowych w uprawach. Unikniemy także presji szkodników. Nie wystarczy jeden zabieg –tych zabiegów musi być co najmniej dwa -trzy by spełniły swoją rolę. Zabiegi te wykonujemy bardzo płytko, na głębokości najwyżej 5 –6 cm w momencie, kiedy samosiewy i chwasty osiągają fazę siewki. W zależności od wilgotności gleby wschody nowych chwastów będą się pojawiały co tydzień. Postępując w ten sposób jesteśmy w stanie zniszczyć nawet do 40% puli chwastów i samosiewów. Orka przedsiewna lub uprawa przedsiewna wykonywana agregatem pozwoli na zwalczenie kolejnych 25%. Do wykonania pierwszej uprawki pożniwnej możemy wykorzystać talerzówkę –pod warunkiem, że słoma jest dobrze rozdrobniona. W innym przypadku brona talerzowa będzie układać materię organiczną w pasy, co spowolni jej mineralizację. W przypadku dużych ilości resztek pożniwnych lepszym rozwiązaniem jest zastosowanie grubera. Maszyna ta intensywnie miesza słomę z glebą. Problemem może być jednak zapychanie się urządzenia. Można także użyć w takim przypadku kultywatory ścierniskowe. Najlepszym rozwiązaniem jest wykorzystanie brony mulczowej ze sprężystymi zębami. Urządzenie to, w zależności od kąta ustawienia zębów może pracować z różną intensywnością, ale zawsze płytko i bez zakopywania nasion chwastów i samosiewów. Dodatkowo bardzo dobrze rozprowadza po polu resztki pożniwne. Urządzeniem tym pracuje się stosunkowo szybko: prędkość robocza zestawu może wynosić 17km /h. Ze względu na płytką uprawę zabieg ten nie generuje też dużych nakładów na paliwo.

Przy silnym nasileniu samosiewów oraz innych chwastów można też wykonać zabieg chemiczny glifosatem. Zabiegi te wykonujemy na polach, na których wystąpiły chwasty uciążliwe: ostrożeń polny, perz. Zalecana dawka: 2l/h. Po 10 dniach można wejść w pole z kolejnymi zabiegami uprawowymi. Metoda chemiczna jest szczególnie zalecana na polach, gdzie występują uciążliwe chwasty: ostrożeń polny czy perz właściwy. W przypadku wystąpienia tego typu zachwaszczenia należałoby maksymalnie wydłużyć okres między zastosowaniem herbicydu nieselektywnego a nowymi uprawkami.

Dorota Bucar